Nie wiem jak wielka część ludzi zmaga się z insulinoopornością, cukrzycą i chorobami zależnymi; statystyki nie dość, że różnią się od siebie - to zmieniają się w zastraszającym tempie. Stąd wniosek, że ile by nas nie było, nasze grono wciąż się powiększa. Co tak na prawdę, bez całego medycznego bełkotu, oznacza insulinooporność i jaki wywiera wpływ na codzienne życie? Czym grozi, straszy i wymusza traktowanie jej poważnie? A tak w ogóle, to skąd się to bierze? Oprócz odpowiedzi na powyższe, nurtujące mnie od tygodnia, pytania, znajdą się zapewne różne ciekawostki.
"Ma Pani insulinooporność"
To nie tylko tytuł - to słowa, które trzy dni temu usłyszałam od lekarza.
A dalsza część tytułu? Hm biorąc pod uwagę, że kolejny raz będę musiała zmienić swoje nawyki żywieniowe, zrezygnować z na prawdę ogromnej ilości ulubionych potraw czy niektórych owoców, zacząć brać tabletki, których jestem wielką przeciwniczką - powinnam poczuć się tak jakby zapadł na mnie jakiś wyrok. Powinnam się czuć przytłoczona, zła i sfrustrowana, że pomimo tego iż przez ostatnie 2 lata prowadziłam na prawdę zdrowy tryb życia, mój organizm się buntuje.
Ale poczułam ulgę.
Sama byłam zdziwiona ale wyszłam z gabinetu z ogromnym uśmiechem na twarzy, który nie opuszczał mnie do końca dnia.
Wzięło się to z tego, że od bardzo dawna moje zdrowie nie było idealne. Nie było to nic wyraźnego i poważnego, ale w dużej mierze mi przeszkadzało. Jak np. omdlenia, zawroty głowy, skrajne humory, ból brzucha i nieustanne wypadanie włosów (a wszystkie towarzyszą mi od około 6 lat.)
Od lekarza do lekarza; od badania do badania... W końcu trafiłam na hormony. Hura!
To z nimi jest coś nie tak. Jednak sprecyzowanie co dokładnie jest z nimi nie tak też musiało trochę potrwać.
Dlatego, gdy po około 3-4 latach szukania, zastanawiania się nad jedną konkretną przyczyną i starania się by wszystko w pełni idealnie współpracowało, usłyszałam mój cudowny "wyrok" - skakałam wręcz z radości.
I coś w tym jest. Sprecyzowana dolegliwość, schorzenie czy choroba to w rzeczy samej nie jest samo zło. To nazwany problem, którym trzeba się zająć. To znany przeciwnik, którego można poznać jeszcze i jeszcze lepiej, żeby albo się z nim zaprzyjaźnić i go uciszyć, albo go zwalczyć.
Choć nie mówię, że wszystkie wyrzeczenia również przyjęłam z uśmiechem. Jak ja mogę zrezygnować z miodu, bananów, owsianki czy mango? No jak?
Akurat na to pytanie jeszcze nie znam odpowiedzi (tu pojawia się wcześniej wspomniana frustracja.)
INSULINOOPORNOŚĆ:
To obniżona wrażliwość organizmu na insulinę. Czyli? Nawet gdy mamy prawidłowe stężenie insuliny we krwi lub lekko podwyższone - nasz organizm nie reaguje na nią odpowiednio mocno.
Z kolei za słaba reakcja naszego organizmu powoduje zwiększenie ilości produkowanej insuliny. Stąd jej poziom się powiększa.
Oczywiście im wyższe stężenie insuliny - tym większe prawdopodobieństwo zachorowania na cukrzycę typu II, choroby serca jak np. miażdżyca, choroby układu naczyniowego, PCOS itp.
Najczęściej insulinooporność dotyka osoby z nadwagą i z nadciśnieniem tętniczym, jednak nie jest to regułą jako, że nigdy nie miałam problemów z ciśnieniem, a moja waga jest jak najbardziej w normie, trzymam zdrową dietę (od ok. 2 lat) i jestem aktywna fizycznie. Choć z drugiej strony, gdybym wówczas nie zmieniła swojego trybu życia, dziś najprawdopodobniej miałabym już cukrzycę.
Do najczęstszych (lekceważonych) objawów należą:
- senność po jedzeniu
- zmęczenie, osłabienie
- potrzeba drzemek w ciągu dnia
- zawroty głowy
- nieustanna chęć na coś słodkiego ;)
- popadanie w skrajne humory, humorzastość
- bardzo, bardzo bolesne miesiączki
- trudność w koncentracji
- wysokie ciśnienie i wysoki poziom trójglicerydów
- tycie
SKĄD SIĘ TO BIERZE?
- geny
- styl i tryb życia
- dieta
- stres
- brak snu, odpoczynku
- brak aktywności fizycznej
- leki
JAKI WYWIERA WPŁY NA ŻYCIE? CZYM STRASZY?
Jak już wspomniałam, insulinooporność jest o tyle niebezpieczna, że prowadzi do innych, coraz to poważniejszych chorób. Najczęstsze choroby będące dalszym etapem insulinooporności to cukrzyca typu II, zespół metaboliczny, choroby układu sercowo-naczyniowego oraz zespół policystycznych jajników. Biorąc to pod uwagę i głęboko do serca - warto zatroszczyć się o przywrócenie odpowiedniego poziomu cukru we krwi.
Chciałabym powiedzieć "wyleczyć" insulinooporność i sama mam zamiar to zrobić, ale ważne żeby zrozumieć co mam na myśli.
Wiele osób pewnie słyszało, że to jest "nie uleczalne". Ok, jednak odpowiednią dietą i trybem życia można wrócić do normy, nie odczuwać zupełnie objawów choroby i czuć się całkowicie zdrowym. Jest jeden mały haczyk. Po "wyzdrowieniu" dieta wciąż obowiązuje. Może nie aż tak rygorystyczna, ale musi być.
Dlaczego mówię o tym z takim przekonaniem choć o swojej dolegliwości dowiedziałam się zaledwie 3 dni temu? Ponieważ to nie pierwsza "nie uleczalna" dolegliwość z jaką się muszę zmierzyć, choć mam nadzieję, że to już ostatnia.
JAK SOBIE Z NIĄ PORADZIĆ?
Dieta i aktywność fizyczna. Dwie najważniejsze rzeczy pod słońcem. Do tego niestety dochodzi farmakologia, choć mam nadzieję, że tylko przejściowo.
Jak z tą dietą?
To niby proste.
Drukujesz sobie tablice produktów z indeksem glikemicznym i skreślasz wszystkie, które mają powyżej 55 IG.
Te produkty, które mają powyżej IG zwiększają tylko produkcję insuliny, a tej przecież już mamy za dużo. Nie mówię o odstępstwach od diety, bo wszyscy jesteśmy ludźmi i zawsze najważniejszy jest umiar, jednak jeśli jesteśmy w fazie leczenia się - powinniśmy uzbroić się w cierpliwość i silną wolę. Wiem, wiem łatwiej powiedzieć niż zrobić. Ale! Jedziemy na tym samym wózku, więc wiem jak jest trudno!Nasza dieta powinna być bogata w warzywa, białko z chudych mięs jak kurczak, indyk lub białko roślinne z fasoli, ciecierzycy czy soczewicy oraz oczywiście tłuszcze, których najlepszych źródłem będą orzechy, tłuste ryby, awokado, nasiona chia, olej z pestek dyni, olej lniany i wiele innych.
Niestety nie wszystkie owoce są dla nas, sama jakoś nie wyobrażam sobie lata bez arbuza no ale cóż zrobić.
Dużo dużo dużo wody.
Są tu może osoby z insulinoopornością? Jak sobie radzicie? Może macie jakieś ważne informacje, wskazówki, o których tutaj nie napisałam, jeśli tak - koniecznie się podzielcie :)
POZDRAWIAM :)
człowiek chyba nie docenia swojego zdrowia póki nie zachoruje...piszę tu o sobie.
OdpowiedzUsuńStaram się żyć zdrowo i aktywnie ale wiem że pewne moje zachowania mogą doprowadzić do rozwoju chorób- choćby zbyt mała ilość snu.
Mam nadzieję, że dasz radę, że wrócisz "do normalności". myślę że do wszystkiego moza się przyzwyczaić- nawet do rezygacji z ulubionych produktów- a organizm odwdzięczy ci się lepszym samopoczuciem!
3mam kciuki za dietę i powrót do zdrowia!
Tak to już jest ze wszystkim. Dziękuję :)
Usuńech.. osobiście staram się odżywiać najlepiej jak umiem, ale faktycznie- teraz te choróbska napadają na każdego :(
OdpowiedzUsuńNiesamowite podejście do kwestii zdrowia i choroby. Motywujesz i inspirujesz swoją postawą, aby się nie poddawać, a na diagnozę spojrzeć z innej strony. Nie rozumiałam do tej pory co to znaczy dokładnie i jakie niesie konsekwencje. Bardzo współczuję, ale jednocześnie wiem, że będzie dobrze i sobie poradzisz i z tym znajdziesz rozwiązanie :) trzymam mocno kciuki ! :)
OdpowiedzUsuńdzięki! :):)
Usuńtemat szalenie na czasie. dzisiaj zdrowe odżywianie to wielki wyczyn, bo rzeczywiście nie jest to proste, pokusa, by sięgać po wysokoprzetworzoną żywność jest bardzo wysoka, migamy się, by włożyć w przygoowywanie posiłków więcej energii, bo nie ma czasu, pieniędzy.
OdpowiedzUsuńdobrze, że usłyszałaś swoją diagnozę. wiem, co masz na myśli pisząc, że się ucieszyłaś. podobnego stanu doświsdczyłam, gdy u córki potwierdziła się nietolerancja glutenu. po diagnozie mozna było zaczac nowy rozdzial...
W końcu nie działa się po ciemku metodą prób i błędów, a dokładniej wiadomo co robić, jak leczyć :)
Usuń