Etykiety

środa, 19 kwietnia 2017

Zdrowie z lasu - właściwości jeżyn

Jeżyny zrywamy z krzewów rosnących nie tylko w lasach, ale i na łąkach, polanach, miedzach, zaroślach i czasem w naszych ogrodach. Te łatwo dostępne owoce nie tylko są bardzo smaczne, ale i mają w sobie wiele dobrego. Co mnie zdziwiło, odgrywają ważną rolę w diecie antyrakowej! Oprócz tego wspomagają odchudzanie, hamują proces starzenia się, zmniejszają ryzyko chorób serca i wiele, wiele innych. Może i nie są duże, ale dzięki swojemu "wnętrzu", mogą na prawdę wiele zdziałać.


JEŻYNY:
  • Najstarsze znane nam owoce - czasy prehistoryczne
  • Inne nazwy - czarna malina, ostrężyna, ożyna
  • Uprawiane (można powiedzieć) wszędzie
To rodzaj rośliny z rodziny różowatych, która kwitnie na biało i różowo. Owoce najczęściej są koloru ciemnego fioletu lub czerni, rozmiarem i kształtem natomiast przypominają maliny.
Smak jak najbardziej przemawia na korzyść jeżyn. Od kwaskawych do słodkich, są po prostu przepyszne.

STOP NOWOTWORZE!

Jak mówiłam na samym wstępie, jeżyny są bardzo ważną częścią zarówno profilaktyki, jak i leczenia nowotworów. Dzieje się tak za sprawą kilku na prawdę silnych antyoksydantów, które zawierają te drobne owoce. Im intensywniejsza barwa - tym silniejsze działanie antyoksydacyjne.
Właściwości antynowotworowe przypisuje się kilku składnikom odżywczym, czasami w określonych pokarmach znajdziemy jeden taki składnik, czasami więcej. W jeżynach mamy zarówno antocyjany, kwasy fenolowe, jak i kwas elagowy - co tworzy dość pokaźną linię obrony przed nowotworem, ale i nie tylko przed nim.


SKŁAD:
  • 100g = 42kcal
  • IG = 25
  • witaminy: C, kwas foliowy, z grupy B, A, K, E
  • minerały: potas, magnez, wapń, miedź, żelazo, sód, cynk
  • pektyny, garbniki, barwniki
  • flawonoidy
  • antocyjany
  • błonnik
  • kwasy organiczne

WŁAŚCIWOŚCI:

ogólne, odporność i wygląd:
  • podnoszą odporność
  • w postaci wyciągu obniża gorączkę i działa wykrztuśnie
  • działają przeciwbakteryjnie, przeciwzapalnie
  • hamują procesy starzenia się
  • poprawiają stan skóry, włosów i paznokci
serce, kości i układ pokarmowy:
  • dbają o prawidłową pracę serca, wzmacniają je i odtruwają
  • wspomagają funkcjonowanie układu krążenia
  • zmniejszają ryzyko chorób serca
  • regulują ciśnienie
  • wspomagają tworzenie tkanki kostnej
  • dbają o prawidłową gęstość kości
  • pozytywnie wpływają na pracę układu pokarmowego
  • regulują procesy trawienne
  • oczyszczają organizm
  • pomagają w leczeniu chorób żołądkowo-jelitowych np. wrzodów
oczy, odchudzanie i inne:
  • prawidłowo dbają o nasz wzrok
  • zmniejszają ryzyko zwyrodnienia żółtej plamki
  • pomagają zwalczyć stany zapalne siatkówki
  • dbają o odpowiednie ukrwienie oczu
  • poprawiają widzenie po zmroku
  • są odpowiednie dla cukrzyków
  • pomagają regulować poziom cukru
  • wspomagają odchudzanie
  • przyspieszają przemianę materii
  • łagodzą objawy menopauzy i PMS
  • działają moczopędnie
  • są pomocne w chorobach nerek
  • korzystnie wpływają na układ nerwowy i pracę mózgu

KUCHNIA:

Najwięcej właściwości (a jest ich dosyć sporo) zachowamy jedząc jeżyny w surowej formie. W ten sposób oprócz wyjadania rękami, można je dodać do jogurtu, owsianki, sałatki owocowej, koktajlu, naleśników itp.
Ale równie dobrze można je w pewien sposób przetworzyć: na nalewki, herbatę, dżem, wino, napar.
Pewnie jest jeszcze wiele sposobów wykorzystania, nie będę wymieniała wszystkich. Najważniejsze by włączyć je do swojej diety, nie tylko ze względu na walory zdrowotne, ale i smakowe!

W jaki sposób Wam najlepiej smakują jeżyny? :)

POZDRAWIAM :))

piątek, 31 marca 2017

Smoczy owoc - truskawkowa gruszka, tak smacznie to brzmi - pitaja od A do Z

Smoczy owoc może nie jest tak wielkich rozmiarów jak mogłoby się po nazwie wydawać, ale za to jak smakuje! Prezentuje się też niczego sobie, i o ile wyjątkowo wygląda z zewnątrz, w sobie też ma dużo dobrego.
Najbardziej powinny się z owocem polubić diabetycy i osoby otyłe, jako że oprócz niskiej kaloryczności, zmniejsza insulinooporność i pomaga zrzucić nadwagę. Kolejnym argumentem jest zbiór witamin, minerałów i przeciwutleniaczy. Jak dokładnie wpływa na nasz organizm? Jak się to w ogóle obiera i je? Zapraszam do lektury :)


PITAHAJA:

Jak dla mnie spośród wszystkich nazw (smoczy owoc, truskawkowa gruszka, pitaja, pitahaja, thanh long) pitahaja brzmi rewelacyjnie.
Jest to owoc kaktusa pochodzący z Meksyku oraz z Ameryki Środkowej. Niezwykłą i piękną rzeczą jest to, że kwitnie tylko w nocy.
Ma jajowaty kształt, amarantusową skórę z łuskowatymi wypustkami. Jadalny miąższ przypomina kiwi przez wiele drobnych, czarnych kropeczek na białym/różowawym tle.
Co do smaku, dla niektórych jest lekko słodka, lekko kwaśny, dla innych mdła, a dla jeszcze innych wcale nie ma smaku. Mi bardzo smakuje ;)


SKŁAD:
  • 100g = 50kcal
  • witaminy: C, z grupy B, E
  • minerały: fosfor, wapń, żelazo
  • przeciwutleniacze
  • betalainy - naturalne barwniki
  • karoten
  • błonnik
  • woda

WŁAŚCIWOŚCI:
  • zmniejsza insulinooporność
  • pomaga w zrzuceniu nadwagi
  • chroni przed otyłością
  • zmniejsza stany zapalne
  • wspomaga pracę układu krążenia
  • wpływa korzystnie na kondycję skóry i włosów
  • pomaga przy stłuszczeniu wątroby
  • korzystnie wpływa na wzmocnienie kości i zębów
  • nawadnia i pomaga pozbyć się nadmiaru wody z organizmu



JAK TO SIĘ JE?

Po pierwszy przy zakupie wybieramy owoce bez żadnych plam, kropek czy przebarwień i zażółceń. Skórka ma być gładka.
Po drugie - im prościej tym lepiej. Czyli nic z pitahają nie robimy, jemy ją na surowo.
Ja odkrajam podstawę owocu i wybieram miąższ łyżeczką.
Można dodać do smaku odrobinę miodu, sok z limonki lub połączyć owoc z innymi, jak np. z granatem, arbuzem albo pomarańczą.

Choć jeszcze nie próbowałam, słyszałam, że bardzo fajnie sprawdza się jako składnik lodów, koktajli i musów. Jak chyba większość egzotycznych owoców, i ten najlepiej smakuje schłodzony.

UWAGA!

Trzeba jednak pamiętać, że smoczy owoc może spotęgować, wywołać lub uaktywnić alergie. Sama w sobie podobno nie uczula, jednak może wywołać uczulenie u alergików, osób z egzemą, z łuszczycą itp.

Mieliście już przyjemność zajadania się truskawkową gruszką? :):)

POZDRAWIAM ! :)

poniedziałek, 20 marca 2017

Wracam! + Refleksyjnie o wytrwałości i samodyscyplinie

Bardzo długo mnie nie było, znikłam bez uprzedzenia za co bardzo przepraszam.
Zmiana pracy, wyprowadzka rodziców, planowanie remontu, który niedługo zacznie się na dobre, sesja i udana operacja laserowa wzroku. To całe moje usprawiedliwienie :)
Najważniejsze jest to, że wracam :)


Dzisiaj będzie krótko bo i nie szablonowo.
Nie mam dla Was żadnych nowych informacji czy konkretnych warzyw i owoców, w tym tygodniu na pewno coś się pojawi ;)
Dzisiaj chciałabym zwrócić uwagę na nasze nawyki. Nie tylko te dotyczące diety i ćwiczeń, ale wszystkie.


Podobno wystarczy 21 dni, by taki nawyk sobie wyrobić. Ale zasada ta dotyczy każdego nawyku, tego złego również. Jeśli ciągle odkładasz coś na później, szukasz wymówek i tłumaczysz sam przed sobą, że czegoś jeszcze dziś nie zrobisz to nie tylko będzie Ci z każdym dniem trudniej się za to zabrać - ale również wyrabiasz w sobie silny nawyk odkładania wszystkiego na potem, nawyk lenistwa, wygody i wymówek. Bardzo szybko można się stać mistrzem w każdej z tych rzeczy. Dużo ciężej wrócić do samodyscypliny i wytrwałości.

Mówi się, że coś się umie, a do czegoś innego kompletnie się ktoś nie nadaje.
  • Ale od czego to zależy?
  • Czy robisz na co dzień to, co łatwo Ci przychodzi i w czym się dobrze czujesz?
  • Czy to, co sprawia, że czujesz niepokój i dyskomfort? Plus ciągła, silna potrzeba odkładania tego na kiedy indziej?
Mistrzem stajesz się w czynnościach, które nieustannie powtarzasz. Możesz być zarówno mistrzem kierownicy, mistrzem w rozmowach z innymi, mistrzem sprzedaży czy mistrzem w pisaniu.
Ale możesz być też mistrzem narzekania, odkładania wszystkiego na jutro, mistrzem lenistwa i objadania się.
Mistrzem stajesz się w czynnościach, które nieustannie powtarzasz. Mówisz, że jesteś zielony z matematyki? Że jej nie umiesz? No jasne, że tak!
Przecież nigdy tak na prawdę się jej nie uczyłeś! Gwarantuje Ci, że jeśli będziesz siedział dzień w dzień, choćby godzinę i będziesz robił zadania z matematyki - zostaniesz w niej mistrzem! O ile oczywiście nie będziesz siedział nad zadaniami i dumał, że nigdy się tego nie nauczysz. To jest odkładanie tego, co się powinno robić w tym momencie.
Nie umiesz jeździć na rowerze? Rób to codziennie! Nieważne ile razy upadniesz. Albo na odwrót. Licz ile razy upadniesz. Dolicz do 1000 razy. Jestem ciekawa czy uda Ci się tyle razy upaść, czy o ile wcześniej nauczysz się jeździć!



Zadam Ci jedno pytanie. Każde dziecko musi nauczyć się chodzić. Jedno się uczy bardzo długo, drugie łapie od razu. Wyobraź sobie, że jesteś w momencie kiedy Twoje własne dziecko uczy się chodzić. Dla niego to nie jest proste. Może się wydawać niewyobrażalnie niezwykłą umiejętnością, skomplikowana czynność kiedy to ciągle się chwieje i nie potrafi zachować równowagi.
Uwaga. Dziecko upada. Co robi?
Wstaje i próbuje znowu.
Znowu upada i znowu się podnosi.
Wiadomo, że im więcej upadków, tym dziecko jest bardziej sfrustrowane, zaczyna płakać i czasami już nie chce się uczyć.
Co robisz?
  • Pomagasz mu, nie pozwalasz się poddać i uczysz je dalej aż pewnie stanie na nogach?
  • Czy może mówisz "Dobra, próbowaliśmy. To nie dla Ciebie, nie będziesz chodził" ?

Bardzo prosty przykład, wszystko zależy tak na prawdę od determinacji i wytrwałości. Jeśli chodzi o nas, dorosłych, czasami nie ma nad nami opieki rodzica, który nie pozwoli się poddać. Łatwiej jest to zrobić, uciec w odkładanie i rezygnacje z wszelkich dalszych prób.
Dlatego czasami pomaga dostrzeżenie tego małego dziecka w środku nas samych. Jest identyczne, jak wtedy gdy uczyło się chodzić. Wyobraź sobie, że to dziecko w Tobie ma problem i potrzebuje pomocy, potrzebuje wsparcia i rodzica. A potem mu pomóż. Nie pozwól mu się poddać. Albo nie pozwól poddać się sobie dla niego. Obojętnie, jeśli uda Ci się dostrzec w sobie dziecko, w wielu kwestiach będziecie mogli pomagać sobie wzajemnie.



Miało być krótko, tylko o tym, że wracam. A wyszło jak zawsze ;)
Do tego z taką refleksją :D Od czasu do czasu można :)

POZDRAWIAM WAS SERDECZNIE :))

piątek, 27 stycznia 2017

Jak parzyć herbatę? O właściwościach i zastosowaniu

Choć herbata towarzyszy nam w codziennym życiu i lubimy jej smak, nie kładzie się u nas tak dużej wagi do jej przyrządzenia, jak w innych krajach. Na pewno nasz sposób jej przyrządzania, a nawet przechowywania niesamowicie się różni od sposobów stosowanych w Chinach czy w Japonii, gdzie picie herbaty ma znaczenie rytualne, a nawet w Rosji, gdzie do dziś częstuje się gości w domu jej słodką wersją z owocami. Okazuje się, że sposób przyrządzania ma bardzo duży wpływ na składniki odżywcze i właściwości prozdrowotne, których znany napój ma ogromnie wiele.


HISTORIA:
  • Pochodzi z Chin
  • Z Chin sprowadzona została do Japonii ok. 803r n.e.
  • Rosjanie w pierwszej połowie XVI otrzymali herbatę w darze od Chińczyków w czasie podboju Syberii
  • Do Polski dotarła z Francji w 1664r, choć nie zyskała od razu na popularności

ZNACZENIE:
  • Chiny
W Chinach sposobów na parzenie herbaty i ceremonii z tym związanych jest tyle, ile mniejszości narodowych. Ma swoje miejsce w tradycji zaślubin i w obrzędach domowych. Choć historia herbaty sięga Chin i to tam najdłużej była stosowana, to Japonia z jej przygotowania i picia stworzyła osobną ceremonię.
  • Japonia
Ze względu na swoją filozofię i estetyką buddyzmu zen, której myślą jest umiłowanie piękna, herbata stała się napojem wysoko kultywowanym. Doceniany jest tam nie tylko ze względu na aromat i delikatny smak, ale również ze względu na swoje właściwości zdrowotne, właściwości pozwalające zwiększyć swoją koncentrację na medytacji i właściwości pobudzające.
  • Rosja
Od momentu, gdy dostała liście herbaty w darze, zapisały się one dużą wartością w kraju. Są nieodzownym elementem gościnności, który pobudza, rozgrzewa i poprawia samopoczucie.
Choć jest parzona w bardzo mocny, intensywny sposób, na koniec napój jest słodzony nie tylko cukrem, ale też owocami, marmoladą, powidłami lub miodem, nie rzadko dodają też do herbaty śmietanę.


WŁAŚCIWOŚCI:

organizm, odporność i uroda:
  • dostarcza energię i siłę
  • poprawia nastrój i samopoczucie
  • uspokaja
  • podnosi odporność
  • niweluje zmęczenie
  • niweluje stres
  • pomaga przy bezsenności
  • odtruwa i oczyszcza organizm
  • spowalnia proces starzenia się
  • zwalcza wolne rodniki
  • korzystnie wpływa na skórę
  • pomaga w zachowaniu odpowiedniej wagi
serce i mózg:
  • dba o pracę serca
  • obniża ciśnienie
  • chroni przed chorobami serca, przed miażdżycą, przed zwałem
  • obniża poziom cholesterolu
  • chroni i zmniejsza ryzyko udaru mózgu
  • zwiększa koncentrację i pamięć
  • korzystnie wpływa na pracę mózgu
PRZECIWSKAZANIA:

Herbata nie jest zalecana w nadmiarze (powyżej 3-5 filiżanek dziennie.)


PARZENIE HERBATY:

Tak na prawdę to nie ma jednej, idealnej metody. Parzenie zależy od rodzaju herbaty, a tych wyróżniamy sporo.

Herbata czarna - jest najpopularniejsza i w zasadzie nie wymaga szczególnego traktowania. Zalewamy liście wrzącą wodą i czekamy 2-3 minutki aż się zaparzy. Jeśli lubimy słodką herbatę, możemy przedłużyć zaparzanie, by po dodaniu cukru/miodu/innego słodkiego dodatku dalej było czuć smak herbaty. Jeśli herbata jest za słaba, smak się niestety gubi.

Herbata zielona - również ma kilka swoich odmian i jest uznana jako najzdrowsza spośród swoich krewnych. Do ogrzanego czajniczka bądź innego naczynia do zaparzania herbaty, wsypujemy łyżeczkę liści i zalewamy przegotowaną (najlepiej dwa razy) wodą o temperaturze 65-75 stopni Celsjusza i w zależności od rodzaju parzymy 2-7 minut. Najzdrowsze jest picie herbaty z drugiego parzenia, w niektórych krajach napój pierwszego parzenia się wylewa, a spożywa tylko drugi lub nawet trzeci.

Herbata czerwona, pu erh - słynna herbata na odchudzanie o ziemistym posmaku. Parzy się ją podobnie jak herbatę czarną. Jeśli chcemy zwiększyć jej właściwości, troszkę dłużej (do 7 minut) ją zaparzamy.



Herbata biała - podobno jest w smaku delikatniejsza od zielonej, choć sama jeszcze jej nie próbowałam. Zalewamy liście wodą o temp. 80-90 stopni Celsjusza i parzymy 2-7 minut. Możemy przetestować długość parzenia i wybrać, po jakim czasie smak nam najbardziej odpowiada.

Herbaty ziołowe - również bardzo popularne w Polsce. Zalewamy wodą w temp. 100 stopni i parzmy 3-6 minutek.

Zamiast od razu w filiżance czy kubku, jak jest wygodnie, warto spróbować i przekonać się do specjalnych czajniczków/samowarów.

Jaką herbatę lubicie najbardziej? Zwracacie uwagę na jej przygotowanie? :)

POZDRAWIAM :)

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Soczewica najzdrowsza wśród strączków?

Niski indeks glikemiczny, wysoka zawartość białka, pula wartości odżywczych i witamin - charakteryzują soczewicę, która nie dość, że jest bardzo zdrowa to sprzyja każdej diecie. A tyle Polaków nie ma pojęcia o jej istnieniu lub nie wiedziałoby jak jej użyć. Soczewica należy do najdawniej uprawianych roślin i nie jest dedykowana tylko wegetarianom i weganom. Dlaczego warto, by trafiła na talerz każdej osoby?


HISTORIA:
  • Jest to jeden z pierwszych uprawianych pokarmów przez ludzi, znana już w czasach prehistorycznych
  • Najstarsze wykopaliska, w których znalazły się nasiona soczewicy pochodzą z około 9100r. p.n.e.!
  • Najstarsze zapiski mówiące o soczewicy mają około 8 tysięcy lat!
  • Pochodzi najprawdopodobniej z Azji Środkowej
  • Stanowiła podstawowe źródło pożywienia

SOCZEWICA:

Należy do rodziny bobowatych i jest uważana za jedną z najzdrowszych roślin strączkowych.
Dzięki dużej zawartości białka, wegetarianie i weganie skutecznie mogą zastąpić nią produkty mięsne (łącząc z innymi roślinnymi produktami, ponieważ mimo dużej zawartości białka, nie mają w sobie wszystkich niezbędnych nam aminokwasów.) Nasiona soczewicy dzielą się na wiele odmian, które różnią się od siebie smakiem, kolorem i czasem przygotowania. Do najpopularniejszych należą czerwona i zielona soczewica, ale równie smaczna jest czarna, brązowa i żółta.
Nie tuczy, wręcz przeciwnie - pomaga schudnąć, jest zalecana dla cukrzyków i przy insulinooporności, dla wegan i wegetarian, jest zdrowa, pomaga przy różnych chorobach i można z niej zrobić wiele smacznych posiłków, jak dla mnie to wystarczająca lista argumentów.


SKŁAD:
  • 100g ugotowanej soczewicy = 115kcal
  • witaminy: C, A, z grupy B, K, kwas foliowy
  • minerały: potas, fosfor, wapń, magnez, żelazo, sód, cynk, miedź
  • białko
  • węglowodany
  • błonnik
  • tłuszcz
KORZYŚCI:

odporność, uroda, odchudzanie i serce
  • podnosi odporność
  • działa przeciwbakteryjnie
  • spowalniają rozwój wolnych rodników
  • poprawia wygląd skóry, włosów i paznokci wzmacniając je
  • syci na długo
  • obniża poziom glukozy we krwi
  • pomaga w odchudzaniu
  • zapobiega nadciśnieniu tętniczemu
  • obniża i reguluje ciśnienie krwi
  • reguluje poziom cholesterolu i zapobiega miażdżycy
  • chroni przed chorobami układu krążenia i przed zawałem 
układ pokarmowy
  • ułatwia procesy trawienne
  • oczyszcza organizm z toksyn
  • reguluje proces wytwarzania soków żołądkowych
ciąża, nowotwory i inne
  • zapewnia odpowiednią ilość kwasu foliowego, który podczas ciąży jest bardzo ważny
  • spowalniają rozwój i powielanie się komórek nowotworowych
  • chroni przed anemią
  • dba o prawidłową pracę układu nerwowego

RÓŻNE RODZAJE:

- Czerwona soczewica gotuje się bardzo szybko, idealnie pasuje do zup i dań jednogarnkowych. Jest to pozbawiona łupinki soczewica brązowa, dzięki czemu nasz organizm dużo łatwiej może ją sobie przyswoić
- Zielona soczewica charakteryzuje się bardzo delikatnym smakiem i sypkością po ugotowaniu. Wychodzą z niej genialne farsze, pasty ale i jest bardzo fajnym dodatkiem do dań warzywnych i sałatek
- Brązowa soczewica jest bardziej wyraźna w smaku. Gotuje się ją najdłużej spośród wszystkich rodzajów, nawet do godziny czasu.
- Czarna soczewica z wyglądu podobna jest do kawioru i apetycznie kontrastuje z kolorowymi warzywami.
- Żółta soczewica ma równie delikatny smak co zielona, jednak po ugotowaniu rozgotowuje się i rozpada jak soczewica czerwona

JAK UGOTOWAĆ?

Każdy rodzaj soczewicy gotujemy inaczej. Najszybciej pójdzie nam z czerwoną i żółtą, których to nie trzeba namaczać. Płuczemy dokładnie nasionka i gotujemy 10-15 minut.
Brązową soczewicę trzeba pierwsze namaczać przez około pół godziny, po czym gotujemy ją godzinę. Zieloną soczewicę po opłukaniu gotujemy pół godziny.

PS.: Osoby, które mają problemy z układem pokarmowym (gazy, wzdęcia itp.) raczej nie powinny jej spożywać.

Lubicie soczewicę? Któryś konkretny rodzaj? :)

POZDRAWIAM :)

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Wyzwanie 30 dniowe - dieta i ćwiczenia + moja historia

Nie jest łatwo zmienić wieloletnie nawyki, zacząć się zdrowo odżywiać, ćwiczyć, wysypiać się i odmawiać sobie tego, co nas kusi - a niestety szkodzi zdrowiu. Ile razy można mówić "od jutra?", "od poniedziałku" albo "to ostatni raz i koniec, już więcej tego nie zjem"? Niestety to przysłowiowe "jutro" nigdy nie nadchodzi. Jeśli chcemy coś zmienić to musimy podjąć taką decyzję dzisiaj. I się jej trzymać. Odwlekanie choćby o każdy jeden dzień pogarsza tylko sprawę, bo jutro wcale nie będzie łatwiej - wręcz przeciwnie. Chcesz coś zmienić ale jest już wieczór, a cały dzień sobie folgowałeś? Idź wcześniej spać, nie jedz przed snem, poćwicz - zrób jeszcze dzisiaj dla siebie jedną małą rzecz, dzięki której jutro będzie Ci łatwiej.


ZMIANA STYLU ŻYCIA:

Jeśli chcemy się lepiej poczuć, lepiej wyglądać i zacząć o siebie dbać to jest to decyzja wieloletnia. 2 tygodniowa czy miesięczna dieta cud może zadziała na jakiś czas, ale co z tego skoro zaraz znów wrócimy do punktu wyjścia?
Jeśli chcemy na prawdę spektakularnych rezultatów zarówno w wyglądzie, jak i w zdrowiu - nie ma dróg na skróty!

Doświadczyłam tego na własnym przykładzie. Jakieś 6-7 lat temu bezustannie walczyłam ze swoją wagą i testowałam różne diety. Jak już diety nie działały to oczywiście głodówki. Przecież jak nic nie jem to muszę schudnąć, prawda? Nie prawda. Kilogramy szły w górę.
Nie pamiętam jak to się dokładnie stało, ale trafiłam w Internecie na ćwiczenia Mel B i zaczęłam się trochę ruszać. Ćwiczenia napełniały mnie takim zadowoleniem z siebie, poczuciem lekkości i po prostu szczęścia, że odrobinę przestałam zwracać uwagę na diety i głodówki. Zaczęłam jeść!
I dopiero jak zaczęłam jeść, z czasem regularnie - uwaga, udało mi się schudnąć.



Uzależniłam się od zdrowego stylu życia, widziałam efekty i lepiej się czułam, więc jak mogłabym zaprzestać? Otóż zabrakło mi czasu. Znalazłam pierwszą pracę, która zajmowała mi 11-12 godzin dziennie z dojazdami. Po powrocie prysznic, coś szybkiego do jedzenia, w dobrym dniu jeszcze godzinka na naukę i padałam wyczerpana na łóżko.
Zaczęłam wstawać o 5 rano żeby sobie przygotować jedzenie na cały dzień, czasami się udawało poćwiczyć pół godzinki, ale to zdecydowanie nie wystarczało. Wcześniej ćwiczyłam około 2 godzin dziennie, byłam cały czas w ruchu i trwało to dobry rok, a tu nagle z dnia na dzień przestaję i siadam na 9 godzin przed komputerem, na 2 godziny za kierownicę... Wtedy myślałam, że zachorowałam ale to mój organizm chciał mnie poinformować, że tak być nie może. Niestety wtedy jeszcze go tak dobrze nie słuchałam.

Zaczęło się chodzenie od lekarza do lekarza. Każdy kolejny nie widział przyczyny. "Taka Pani uroda", "będzie albo tak jak jest, albo gorzej - musi się Pani przyzwyczaić". A było coraz gorzej. Nieustanny ból brzucha, kolki, brzuch po zjedzeniu czegokolwiek robił się tak duży, że wyglądałam jakbym była w jakimś 6-7 miesiącu ciąży, nerwy i bezradność. Po pobycie w szpitalu, po gastroskopii, kolonoskopii lekarz stwierdził, że to zespół jelita drażliwego, którego nie da się wyleczyć i mogę łagodzić objawy dietą i ćwiczeniami. To było kolejne pół roku zmagań, prób, błędów, nerwów i poddawania się. Ale starałam się trzymać diety i wyskrobać odrobinę czasu na ruch. Odrobinę się poprawiło, ale zaczęły się pojawiać ataki w nocy. Dodatkowo w pracy zaczęło być coraz bardziej nerwowo.
Żeby nie przedłużać - zwolniłam się z pracy. Powoli wracałam do ćwiczeń i trybu życia sprzed roku. I cudownie ozdrowiałam. Nie trwało to dnia, czy tygodnia ale było warto.



INSULINOOPORNOŚĆ:

Niestety to nie koniec. Pracę, którą uwielbiam znalazłam w domu, zmieniłam kierunek studiów na dietetykę, która stała się moją pasją. A jednak dalej coś nie grało. Po zrobieniu badań hormonalnych wyszły cuda. Okazało się, że mam bardzo rozstrojone hormony, ale czemu?
O tym jak się dowiedziałam o insuliooporności już pisałam. Nawiązuje do tego, ponieważ całkowicie się pogubiłam. Zdrowo się odżywiając nie miałam problemu ze słodyczami czy produktami, które mi szkodzą. Unikać? Ok, nie ma problemu!
A tu nagle muszę zastąpić czymś większość produktów, które jadłam na co dzień. Nie mam na myśli nie zdrowej żywności ale tej o wysokim i średnim IG, np. banany, owsianka gotowana, miód, kasza jaglana, gotowane warzywa jak marchew czy buraki, arbuz i wiele innych. Zmieniałam swoje nawyki już dwa razy i za każdym razem wyszło mi na dobre, więc trzeci też powinien być prosty.
No niestety, zaczęłam brać tabletki, których jestem przeciwniczką i szukałam nowych przepisów. Jednak co się znalazło słodkiego w domu to nagle znikało w buzi. Aż z "ostatni raz, jutro zaczynam zdrowo się odżywiać" przeszło w "kiedy w końcu przestaniesz to jeść?".

Okazuje się, że nawet gdy ktoś długo zdrowo się odżywiał a po drodze się potknął i potyka się trochę dłużej niż powinien, trudno jest wrócić. Jednak trudniej jest machnąć ręką jeśli zobowiążemy się do czegoś przed kimś, stąd wyzwanie.


WYZWANIE:

Jak już mówiłam, zaczynam dzisiaj a nie jutro! A oto mój plan na następne 4 tygodnie:
  • Woda
Przestałam pić wodę... To okropne, wiem i przez to czasami jem więcej niż potrzebuje. Zatem w tym miesiącu planuję pić 1,5-2 litry wody dziennie.
  • Regularne 5 posiłków dziennie co 3 godziny
  • Odstawiam słodkie
Chyba najważniejszy punkt. Wszelkie szarlotki, serniki, ciasteczka nie są dla mnie. Wiele razy to mówiłam od jakichś 3 miesięcy, więc nie wiem na ile się to uda ale może to już ten czas ;p
  • Herbaty i zioła
Chcę pić więcej herbat zielonych, czerwonych, czystka, ziołowych jak morwa biała, melisa itp.
  • Aktywność fizyczna
Właśnie. Czas wrócić. W planach stepper, twister, orbitrek, Mel B i inne ćwiczenia.
  • Nie łączenie białek z węglami
To coś, czego jeszcze nie próbowałam ale chciałabym. Z reguły proste: jeśli jemy mięso to z warzywami, jeśli jemy węglowodany (kasze, ryż, makaron, ziemniaki) to z warzywami. Nie łączymy mięsa z kaszą, ziemniakami i innymi węglami w jednym posiłku.
  • Gotuję!
Jakoś ostatnio nie mam na to czasu, ale chciałabym zacząć znów coś tworzyć w kuchni.
  • Unikam wysokich IG, a średnie włączam od czasu do czasu do posiłku z prawidłowym ładunkiem glikemicznym


Na razie tyle, wydaje się mało ale za miesiąc będę skakać z radości jak się wszystkiego uda dopilnować. Jako że zdrowo się odżywiam (nie licząc wpadek ze słodkim, nie picia wody i braku ruchu) nie pisałam o podstawowych rzeczach w takich wyzwaniach jak np. ograniczyć smażone posiłki, ograniczyć fast food, przetworzone produkty, więcej ryb itd.
Każdy wie najlepiej co jest u niego najsłabszą stroną i podejrzewam, że każda taka lista różniłaby się od siebie.
Założenie jest takie, żeby coś z tym zrobić. Może jeśli taka lista ma 10 punktów to nie wszystkie 10 od razu, ale podkreślić 2,3 najsłabsze i coś z nimi zrobić. Małymi kroczkami da się wszystko osiągnąć.

Jest ktoś kto chciałby się dołączyć do wyzwania? Oczywiście można dodawać też swoje punkty :) W większym gronie raźniej i większa motywacja.

POZDRAWIAM CIEPŁO :):)

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Dlaczego warto jeść pestki dyni? O właściwościach i korzyściach

Pestki dyni nie należą do najsmaczniejszych nasion, choć mają swoje grono wielbicieli. Ja do nich niestety nie należę. Jednak pod nieprzyjemnym (może tylko dla mnie) smaku, kryją takie bogactwo dobroci, że od czasu do czasu sięgam po nie z uśmiechem. Od zawsze wiadomo jak dobroczynny wpływ mają na włosy, skórę i paznokcie, o innych prozdrowotnych właściwościach nie jest aż tak głośno. A przecież podniesienie odporności organizmu, obniżenie cholesterolu i nadciśnienia, podniesienie płodności, zwalczanie pasożytów również ma ogromne znaczenie dla zdrowia. Oczywiście to tylko niektóre z nich.


PESTKI DYNI:

Pestki czy też nasiona dyni to skarbnica zdrowych kwasów tłuszczowych, witamin i minerałów, dzięki którym wywierają tak pozytywny wpływ na nasz organizm.
Pomimo swojej kaloryczności pomagają w odchudzaniu - o ile pamięta się, by jeść najwyżej garść dziennie. Taka ilość mogłaby się wydawać mała, ale pozory mylą. Wystarczy niewielka garść dziennie, a nasz organizm podziękuje nam czasami w zaskakujący wręcz sposób.

SKŁAD:
  • witaminy: E, B1, B2, B6, C, A, PP, beta-karoten
  • minerały: cynk, magnez, potas, żelazo, fosfor, selen, mangan, miedź
  • nienasycone kwasy tłuszczowe
  • kukurbitacyna - substancja zabijająca pasożyty tj. tasiemce, glisty itp.
  • lignany - wykazują działanie antywirusowe i antygrzybiczne
  • fitosterole
  • lecytyna


KORZYŚCI:

odporność, uroda i układ nerwowy:
  • zwiększają ogólną odporność organizmu
  • zmniejszają podatność na infekcje, wirusy
  • działają przeciwgrzybicznie i antywirusowo
  • pomagają zmniejszyć ból głowy
  • wzmacniają włosy i paznokcie
  • zmniejszają wypadanie włosów
  • poprawiają stan skóry i pomagają w leczeniu chorób skórnych
  • opóźniają starzenie się
  • korzystnie wpływają na pracę układu nerwowego
  • wspomagają pamięć i koncentrację
  • zapobiegają i pomagają w leczeniu depresji
  • zmniejszają stres i drażliwość
  • poprawiają samopoczucie
układ pokarmowy, moczowy, serce:
  • pomagają w leczeniu pasożytów i robaków (m.in. tasiemca, glisty ludzkiej)
  • wspomagają pracę układu trawiennego
  • regulują pracę jelit
  • działają moczopędnie
  • zmniejszają ilość wydalanego kwasu szczawiowego
  • korzystnie wpływają na pracę nerek
  • zapobiegają tworzeniu się kamieni nerkowych
  • korzystnie wpływają na pracę serca
  • regulują ciśnienie
  • zmniejszają poziom "złego" cholesterolu
  • chronią przed miażdżycą i chorobami układu sercowo-naczyniowego
  • korzystnie wpływają na naczynia krwionośne
inne:
  • pomagają zmniejszyć lub wyeliminować skurcze mięśni
  • łagodzą objawy napięcia przedmiesiączkowego
  • podnoszą płodność u mężczyzn
  • zapobiegają prostacie
  • pomagają leczyć stany zapalne gruczołu krokowego
  • poprawiają stan kości i zębów
  • pomagają przy bólach nadgarstków
  • poprawiają i wzmacniają wzrok
  • zapobiegają anemii

JAK UPRAŻYĆ PESTKI?

Jak wszystko, tak i pestki najlepiej kupić surowe i uprażyć samemu. Jeśli nie mamy czasu lub ochoty się z nimi bawić oczywiście można je kupić. Kupne również będą działały, po prostu trochę słabiej.

Żeby uprażyć nasiona, wrzucamy je na blachę przykrytą papierem do pieczenia i pieczemy w piekarniku przez około 15-20 minut w temperaturze 75 stopni Celsjusza.

JAK JEŚĆ?

Opcji mamy do wyboru, do koloru. Możemy je jeść jako przekąskę solo, ale i też dodawać je do deserów, płatków, koktajli, zup, sałatek itp.

Jest jakieś danie, którego nie wyobrażacie sobie bez tych pestek? Czy wolicie je jednak solo? :)

POZDRAWIAM I ŻYCZĘ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! :):)